Słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku

Nie chcę zgłębiać księżycowej poświaty która jest
jak chłodne ostrze noża z obsydianu do ceremonii
ofiarnych Mimo że tonący chwyta się brzytwy

Nóż z krzemienia z czasów religii animistycznych
obyczajów plemiennych do odcinania zwierzęciu głowy
By ofiarowywać któremuś z bóstw mi obcych

Gdy deszcz lekko mży a głowę motłoch uliczny niesie
na pikach Wygłaszając dumne laudatio do gilotyny
Gdzieś na Place de la Concorde placu zgody

Mówią caput wodza apostaty W imię Allacha lub Jahwe
bo niby to dobry Bóg stworzył ich też na obraz
i podobieństwo swoje Świętym przyznał białe szaty

Koniec kalendarza Majów w 2012 roku według Wikipedii
po spodziewanych wydarzeniach w Polsce i na świecie
pomiędzy zmarłymi a zdarzeniami astronomicznymi

Po nagrodzie Nobla i świętach ruchomych pod innymi
Pisze że ludzie na Ziemi na zawsze zmienią swój
sposób patrzenia na świat i na drugiego Człowieka



 

 

 


 

 

 

Index wierszy